czwartek, 13 maja 2010

13.o4 - dzień 7 - warzywniak w parku

Bułki z piekarni blisko mieszkania I&I są super ! Śniadanie zjedliśmy na ulicy i w tramwaju. Pojechaliśmy do cerkwi św. Sawy. Katedra jest drugą co do wielkości cerkwią na świecie (zaraz po cerkwi Chrystusa Zbawiciela w Moskwie). Budowę rozpoczęto w 1935 roku, jednak z powodu wojny, a później ciężkiej sytuacji politycznej (komunizm i te sprawy) budowę przerwano. Dopiero w 1986 władze zezwoliły na dalszą budowę jednak małe zainteresowanie i problemy ze strony władz przyczyniły się do tego, że prace wlokły się jak flaki z olejem. Od czasu upadku komunizmu budowa ruszyła z impetem. Chram Svetog Save niewątpliwie jest wizytówką Belgradu i całej Serbii, zatem obywatele nie żałują dinara na ukończenie dumy narodu. Muszę przyznać, że to jedna z nielicznych dużych cerkwi, która mi się podoba. Mam nadzieję, że nie zepsują efektu końcowego freskami ‘a la Poczajiw ...

Na całe szczęście, nic wspólnego z barokiem nie ma mniejsza siostrzana cerkiew, której patronem również jest św. Sawa. W sklepikach zrobiliśmy zakupy i arteriami Belgradu dotarliśmy do cerkwi św. Marka.
Cerkiew św. Marka – została wzniesiona w latach 1931 – 1940, ma fajny mozaikowy ikonostas, jest też ikona, którą dostali od gruzińskiego patriarchy Eliasza II. W cerkwi spoczywają szczątki cara Stefana Urosza IV Duszana (jeśli chcecie wiedzieć co to za gość, odsyłam do wikipedii).

Tuż za cerkwią spotyka nas szokujący widok. 11 lat temu NATO
zbombardowało całą Serbię (wtedy Jugosławię). W wyniku nalotów straciło życie tysiące ludzi, a wśród nich Ci, którzy przebywali tej strasznej nocy w budynku serbskiej telewizji (przeczytajcie koniecznie: http://amnesty.org.pl/no_cache/archiwum/aktualnosci-strona-artykulu/article/6562/589/category/26/neste/9.html). Nie idzie rozumem pojąć po co to wszystko. Jestem za to przekonany, że NATO i UE są organizacją terrorystyczną, która po prostu ma doskonały PR i w związku z tym, że skupia najbogatsze państwa świata nikt nie ma wystarczającej siły przebicia (ani środków) by z nimi walczyć. To straszne jakie rzeczy wmaszcza się ciemnemu ludowi ...
Idąc ulicami stolicy Serbii zobaczyliśmy kolejne budynki
administracji rządowej, te które przetrwały naloty w 1999 i te zniszczone. Pewnie zapytacie dlaczego Serbowie nic nie zrobili z tymi zniszczonymi. Z odpowiedzią przychodzi Ivan: „Amerykanie je zniszczyli, więc niech je odbudują; jeśli zrobimy to my, zamażemy ślady tragicznej historii, zatuszujemy świadome działania NATO przeciwko niewinnym ludziom”. Trudno się z nim nie zgodzić ... Po drodze kupiliśmy świece, które zapaliliśmy pod budynkiem naszej Ambasady.

Kolejnym miejscem, które koniecznie trzeba odwiedzić w Belgradzie to
Kalemegdan. Park połączony z fortyfikacjami, tarasem widokowym i wystawą dziwnych siedzisk (np. kanapa w kształcie wielkiego, różowego arbuza). W gorący dzień można sobie kupić coś zimnego do picia, usiąść na ławce w kształcie wielkiej truskawy, zjeść burka (nie buraka) i podziwiać panoramę Belgradu. Kalemegdan jest miejscem spotkań Serbów od niemowlęctwa po zgrzybiałą starość. Można tam podyskutować o polityce ze specjalistami od wojny bałkańskiej (którzy doglądają wystawę dział oraz czołgów), pograć w szachy ze staruszkami palącymi tanie szlugi lub uciąć rundkę tenisa z nieco młodszą ekipą. Można także pójść do cerkwi na nabożeństwo i/lub, po lub przed do śmierdzącego zoo.

Ledwo wlokąc nogami dotarliśmy do apartamentu państwa
Ivanič. Jakiś czas temu kupili go ale nie mogą w nim mieszkać, bo deweloper im położył felerną podłogę, oprócz tego mieli problemy z kafelkami w łazience i oknami. Póki co są zmuszeni mieszkać na Banovie i delikatnie mówiąc szlag ich trafia. Nie dziwię się ...

Po zrobieniu z buta miliona kilometrów, padnięci wróciliśmy do mieszkania I&I. Kobiety zaoferowały się, że ugotują kolację. Ich kuchnia znajdowała się
kilkadziesiąt metrów od progów Ivaničów. By mięsko nie wystygło po drodze na stół zapakowano je w styropianowe pudełko zawiniętym w folię aluminiową ;) Tak czy siak, kobiecym wersjom Pascala Brodnickiego i Macieja Kuronia należą się podziękowania za to, że nasze żołądki odkleiły się od kręgosłupa. Tradycyjnie przegadaliśmy cały wieczór przy okazji oglądając setki gigabajtów fotek.

P.S. - kilka linków:
+ http://tygodnik.onet.pl/1,23809,druk.html
+ http://www.gavagai.pl/nato/zniszczy.htm - (uwaga na fotki)
+ http://stowarzyszenie_wolnomyslicieli.free.ngo.pl/strony/sernato.htm
+ a to o chorwackim faszyzmie, który świadomie wspiera(ł) K
ościoł rz-k: http://www.eioba.pl/a84911/ustasze_chorwacja_i_faszyzm_ante_pavelic_a_zbrodnie_i_mordy, http://historyk.republika.pl/arty/chorw.htm



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz